Książki o Apulii, które przeczytałam przed wyjazdem do Salento
Moja podróż zaczyna się od czytania. Zanim wsiądę w samolot, wprowadzam się w klimat miejsca, które wkrótce zobaczę. Nic dziwnego, że tegoroczne przygotowania do urlopu rozpoczęłam od poszukiwań ciekawej książki o Apulii.
Ryszard Kapuściński trafnie napisał:
“Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej”.
Choć kawacaffè nie kojarzy się z Apulią, to moje teksty o organizacji podróży np. pociągiem po Apulii ciągle cieszą się ogromną popularnością. To powód, dla którego – mimo skupienia na Neapolu i Kampanii – nie usuwam ich z bloga. W tym roku wracamy na włoski obcas, do mojej ulubionej części – na półwysep Salento. Jak możecie się domyślić, przygotowania zaczęłam od pójścia do biblioteki.
*
Gdy szukałam w sieci poleceń tytułów, okazało się, że nie ma ich zbyt wiele. Muratow. Czaja. Na pozór nie ma nic więcej. No, ale przecież Kawa ma talent szukania i dzięki niemu zostawiam wam dziś spore zestawienie książek o Apulii.
Niektóre z nich warto dawkować sobie stopniowo, najlepiej w podróży. Wszystkie, bez wyjątku, wprowadzą was w klimat regionu, przybliżą jakąś część jego historii i, kto wie, może nawet zainspirują do ruszenia w drogę?
Książki o Apulii – powieści, które przeczytałam i polecam
Godzina próby, Maria Corti
“Widzicie, Zurlo, na każdego człowieka przychodzi przynajmniej raz w życiu godzina, w której musi dać próbę samego siebie; każdy ma w życiu taką godzinę. Nam ją przynieśli Turcy”.
Polecam tę książkę jako pierwszą, bo czytało mi się ją najlepiej. Wciągnęła mnie tak, że raz spóźniłam się do pracy, bo zaczytana przegapiłam mój przystanek.
Akcja powieści toczy się w Otranto podczas najazdu Turków w 1480 roku. W jego wyniku zamordowano 800 mężczyzn, którzy odmówili przejścia na islam. Dziś znani są jako “800 męczenników z Otranto”.
Książka to pięć historii opowiedzianych kolejno przez rybaka Colangelo, kapitana Zurlo, młodą dziewczynę Idrusę, rybaka Nachirę i oficera, który wyzwolił miasto.
*
Klątwa rodziny Palmisano, Rafel Nadal
Akcja powieści toczy się w Bari i w fikcyjnym miasteczku Bellorotondo, które łączy w sobie klimat dzisiejszego Locorotondo, Cisternino i okolicznych miejscowości. Duża jej część toczy się w Materze, stąd polecam ją też przed wyjazdem do Bazylikaty.
Nikt nie wie dlaczego nad rodziną Palmisano ciąży klątwa, ale po kolei ginie 21 jej potomków. Gdy Donata, wdowa po ostatnim Palmisano, dowiaduje się, że jest w ciąży, rzuca wyzwanie przeznaczeniu. Prosi przyjaciółkę, która też oczekuje dziecka, by udała, że ma bliźniaki, przyjęła jej syna jak własnego i nadała mu swoje nazwisko. Wierzy, że to uchroni go przed rodzinną klątwą.
Vitantonio i Giovanna dorastają razem i prawda, być może nie wyszłaby na jaw, gdyby nie rodzące się uczucie i przypadkowy list.
Mimo że połowa akcji toczy się w czasie wojny, wiele tu sielskich i klimatycznych opisów regionu. Bardzo wpisują się w mój odbiór Apulii i Bazylikaty, które wzbudzają we mnie nie tylko zachwyt, ale też melancholię.
Książki Rosy Ventrella
“Ogród oleandrów”
To kobieca saga rodzinna, której akcja rozgrywa się w latach 1938-1989 w miejscowości Carbonara niedaleko Bari. Opowiada o losach czterech kobiet, matki i trzech córek, o ich życiu ograniczonym konwenansami i ludzkimi opiniami.
Nie jest to cukierkowa opowieść, raczej gorzki obraz sytuacji kobiet na Południu. Gdy jednak połączyć to z zapachem ziół, kwiatów i potraw, które bohaterki przygotowują w swojej kuchni, wychodzi z tego całkiem przyjemna lektura na letni urlop.
*
Druga książka Rosy jest już na rynku i nosi tytuł “Historia porządnej rodziny”.
Seria powieści o mecenasie Guerrierim, Gianrico Carofiglio
Gianrico Carofiglio to prokurator, działacz antymafijny, a obecnie też pisarz pochodzący z Bari. Można więc powiedzieć, że ma praktyczne przygotowanie do pisania kryminałów.
W Apulii (głównie w Bari) toczy się akcja jego serii o mecenasie Guerrierim. Składają się na nią cztery tytuły: “Świadek mimo woli”, “Z zamkniętymi oczami”, “Ponad wszelką wątpliwość” i “Ulotna doskonałość.” Do tej pory przeczytałam dwie pierwsze. Jeśli miałabym polecić tylko jedną, wybrałabym “Z zamkniętymi oczami”.
Polecam, jeśli do sielskich, urlopowych widoków lubicie dodać dreszczyk sądowych powieści.
Książki o Apulii – nietypowe przewodniki, które polecam
“Włochy. Podróż na Południe”, Anna Maria Goławska
“Ta opowieść narodziła się z pasji, z tęsknoty do palącego słońca i oślepiającej bieli fasad, z przyspieszonego bicia serca na myśl o zbliżającym się dniu wyjazdu, z radości, która mnie ogarnia, gdy rusza pociąg, gdy ląduje samolot, gdy samochód pokonuje kolejne kilometry autostrady- z tych wszystkich doznań, które towarzyszą głębokim i silnym uczuciom. Jest to książka o miłości”.
To cytat ze wstępu. Czyż nie piękny?
Książka to subiektywny zapis podróży. Nie bezosobowy przewodnik z listą miejsc, do których trzeba zajrzeć, ale relacja z wyjazdów, które naprawdę się odbyły. Emocji, zmęczenia, zaskoczenia, historie spotkań i wrażeń. Znajdziecie tu elementy Abruzzo, Bazylikaty, dużo Apulii i Sycylii. Jeśli chodzi o Apulię, Goławska zjeżdża najniżej do Tarentu, nie ma tu niestety półwyspu Salento.
*
Oprócz miłości do włoskiego Południa łączą mnie z autorką dwa wspomnienia:
1️⃣ Pierwsze to kolacja w Il terrazzino w Materze, gdzie skosztowałam orecchiette al tegamino.
2️⃣ Drugie to zaskakujące prośby o to, by być uwiecznionym na zdjęciu. “Zrób mi zdjęcie” to prośba, którą autorka słyszy na Południu kilka razy.
Gdy spacerowałam po Aia Piccola (mniej turystyczna część Alberobello), pani, do której trullo zajrzałam, poprosiła mnie o to samo. “Zrób mi zdjęcie”. Może to próba odwrócenia uwagi od widoków i martwej natury, a zwrócenia jej na człowieka? Popatrz na mnie. Zapamiętaj, że tu byłem…
*
“Włochy. Podróż na Południe” to pozycja dla tych, którzy lubią w przewodnikach coś więcej niż suche fakty. Nie czytałabym tej książki hurtem przed wyjazdem. Warto spakować ją do plecaka – podobnie jak Czaję lub Muratowa – i dawkować sobie po kawałku. A może i zaplanować podróż śladem opisanych miast?
“Podróż po Włoszech”, Guido Piovene
Jeszcze jedna pozycja dla tych, którzy lubią niestandardowe przewodniki. Trafiłam na nią dzięki poleceniu naszej czytelniczki, Dominiki. Guido Piovene to dziennikarz, który w latach ’50 zrealizował dla Włoskiego Radia cykl reportaży o każdym włoskim regionie. Książka to ich zapis.
Znajdziecie tu informacje o każdym regionie Italii. Jest to więc nie tyle pozycja dla wybierających się do Apulii, co dla jadących do Włoch w ogóle. Mimo że reportaże pochodzą sprzed kilkudziesięciu lat, wiele obserwacji jest trafnych i aktualnych do dzisiaj. Dodatkowo, to jedna z nielicznych publikacji, gdzie mowa o Salento, który w tym roku wyjątkowo mnie interesuje.
“Może właśnie dlatego Salento budzi w nas taki zachwyt. Po przemierzeniu ziem Południa, w których aż wrze, aż huczy od aktualnych problemów, wkraczamy nagle w strefę ciszy, odnajdujemy sposób życia mierzony inną miarą”.
“Nim opuścimy ten skrajny fragment naszego półwyspu, ogarnijmy jeszcze spojrzeniem całe Salento, tę krainę posiadającą własną fantazję, własnego ducha (…) Migotanie, odblaski, podmuchy dwóch mórz zdają się tu zderzać w powietrzu, wszystko jest więc lśniące, jak gdyby oglądane w zbliżeniu i jednocześnie ułudne. Gdy człowiek podnosi oczy i wpatruje się w chmury, pędzące w zawrotnym tempie między Adriatykiem a Morzem Jońskim, odnosi wrażenie, że jest na pełnym morzu. Salento jest krainą mirażów, wietrzną, fantastyczną i pełną słodyczy. Pozostaje w moim wspomnieniu nie jako prawdziwa podróż, ale urojona”.
“Obrazy Włoch. Sycylia i Apulia”, Paweł Muratow
Po raz pierwszy sięgnęłam po tę książkę wcale nie po to, by poczytać o Apulii, a o Neapolu. Tym razem wróciłam do lektury, by skupić się na niej. Muratow przyjechał tu na motorowej przyczepce prosto ze stolicy Kampanii. “Twarze okrywa nam gęsty kurz, okulary chronią nam oczy, a wargi mamy białe: w ustach suchy i cierpki smak kamienistej ziemi Południa. Powietrze jak w rozpalonym piecu, blask słońca, błękit nieba prześwitujący przez ciągnący się za nami biały obłok kurzu…”
Muratow też nie dociera, a przynajmniej o tym nie wspomina, do Salento. Opisuje północną część regionu: Kanny, Barlettę, Castel del Monte, Trani, które nazywa “najmilszym z nadbrzeżnych miast Apulii”, Molfettę, Bari i kilka innych okolicznych miast. Potem skręca przez Altamurę w kierunku Bazylikaty. Powrót z Lukanii do żywiołowej Kampanii, a konkretnie do Salerno, które nie ma już dawnego uroku, podsumowuje tak:
“Cywilizacja napiera na nas, cofamy się. Wróciwszy dopiero co z wybrzeży Apulii, ze zboczy Monte Vulture, z przełęczy Basilikaty, wiemy, że są jeszcze wielkie i piękne Włochy nieznane“.
Jeśli nie uda się wam dostać Muratowa w żadnej bibliotece, zaopatrzcie się w poniższy tytuł. Czaja często odwołuje się i obszernie cytuje jego zapiski, więc będzie to jakaś namiastka.
“Gdzieś dalej, gdzie indziej”, Dariusz Czaja
O książce Dariusza Czai dowiedziałam się dość dawno ze strony Lente. Mam duże zaufanie do tego, co poleca Julia Wollner, więc kupiłam ją od razu. Choć ma niecałe 300 stron, czas jej czytania liczę w tygodniach. To książka, której nie da się i nie chce się przeczytać od razu.
To nieco poetycka, literacka podróż po włoskim obcasie. Nie polecam czytać jej hurtem przez pierwszym wyjazdem do Apulii. Niewiele wam powie. Czytanie w takim tonie o miejscach, gdzie was jeszcze nie było może lekko nużyć. Tak jak wspomniane wyżej przewodniki, tak i ten wrzuciłabym do plecaka i dawkowała stopniowo, rozdział po rozdziale.
Mam wrażenie, że ze wszystkich poleconych tu książek ta jest najlepszą na to, by zamknąć nią podróż. Podsumować. Wrócić wspomnieniami do tego, co się widziało. Poskładać w jedną całość. Zatęsknić.
*
Pierwsze zdania “Gdzieś dalej, gdzie indziej” przypominają mi cytat Kapuścińskiego z początku tego postu. Cytat o rozpoczynaniu podróży na długo przed wyjazdem i zamykaniu jej na długo po powrocie. Pozwólcie, że zatoczę koło i zamknę nimi ten tekst:
“Tylko naiwni wierzą jeszcze, że tak naprawdę podróżujemy jedynie wtedy, gdy fizycznie przemieszczamy się w geograficznej przestrzeni. A więc wtedy, gdy rozbudzone zmysły upewniają nas o realności chwili. (…)
Każda podróż zaczyna się przecież od oczekiwania, od jakiejś wizji tego, co chcemy zobaczyć, co poznać chcemy. Przygotowując się do wyjazdu, przenosimy się zatem do jakiegoś egzotycznego “tam”, mimo że nogi nasze wciąż tkwią w oswojonym “tu”. (…) Znamy takich, co nigdzie nie wyjechali, ale są tak zaprawieni w ćwiczeniach wyobraźni, że zdaje im się, iż byli niemal wszędzie. I trudno powiedzieć, czy jakoś tam racji nie mają.No więc było się gdzieś tam w tych Włoszech…
I się wróciło. Bo w końcu kiedyś, wcześniej czy później, zawsze się wraca. I już podarte mapy się na miejsce wstawiło. Torby, walizki, plecaki z niechęcią rozpakowało. Brudy z odrazą się do pralki wrzuciło. Nazajutrz do roboty z przymusu się poszło. Ale to nie znaczy, że problemu, przed którym stawia nas podróż, już nie ma. Że nagle gdzieś przepadł. A ów problem to nazwanie tego, co się zdarzyło, opowiedzenie sobie nieodległego jeszcze w czasie doświadczenia. Obrysowanie go słowem. Bo podróż, by nabrała kształtów, by zaczęła realnie znaczyć, musi zostać- w ten czy inny sposób- opowiedziana”.
*
Znasz inne książki o Apulii i chciałbyś je polecić? Daj znać w komentarzu! Chętnie dorzucę jeszcze coś ciekawego do mojej listy :).
A presto!
Znasz kogoś, kto szuka ciekawej książki o Apulii na lato lub podróż? Będzie mi miło, jeśli podzielisz się z nim tym tekstem. Jeśli chcesz pozostać na bieżąco, zerknij na nasz profil na Instagramie.