Neapol pierwszy wyjazd
NEAPOL NA START,  Przewodnik po Neapolu

Neapol. Pierwszy wyjazd Dominiki i Wojtka

Nie umiem zatrzymywać rzeczy wartościowych tylko dla siebie.
Dlatego, kiedy Dominika i Wojtek opisali mi ich pierwszy wyjazd do Neapolu to, po pierwsze, wzruszyłam się. Kto by się nie wzruszył dostając sześć stron tekstu, album zdjęć i dedykację: “Ten tekst to prezent dla was z podziękowaniem za stworzenie tak dobrej wartościowej przestrzeni, do której wciąż wracam”? Ja do takich twardzielek nie należę:). Gdy już się zachwyciłam, naczytałam i naoglądałam, poprosiłam Dominikę o zgodę na publikację. Nie chciałam chować tej relacji do szuflady, bo wierzę, że będzie ona cennym dodatkiem do planowania waszych wyjazdów.

Nie przedłużam. Oto wrażenia Dominiki i Wojtka z ich pierwszego wyjazdu do Neapolu.
Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście są autorstwa Dominiki.

***

Neapol, pierwszy wyjazd. Przygotowania do podróży.

Dominika: “Moje poznawanie topografii danego miasta zaczyna się jeszcze w domu, na kilka tygodni, czasami miesięcy, przed wyjazdem. Wędruję po wirtualnych uliczkach Google Maps, potem zaczynam przeglądać oferty noclegów – malutkich mieszkanek, które na czas wyjazdu stają się domem. Wybieram kilka ofert i zaczynam “zwiedzać” okolicę. Zazwyczaj wcześniej sprawdzam, które dzielnice, rejony miasta są polecane, które uważane za mniej przyjazne.
Gdy czytałam o Neapolu, wiele osób odradzało dzielnicę hiszpańską i naprawdę nie wiem, jak to się stało, że zarezerwowałam nocleg właśnie tam. Po wpłaceniu należności ogarnęła mnie lekka panika i wątpliwości – wszyscy piszą o tych wąskich, ciemnych uliczkach, o złodziejach na skuterach. Jak my będziemy tam wracać wieczorami? (Do Neapolu wyjeżdżałam z mężem).

Lądujemy późnym popołudniem. W marcu dni nie są aż tak długie, więc nasze pierwsze spotkanie z dzielnicą odbędzie się po ciemku. Pierwszy raz lecąc do Włoch (a kilka dużych miast już zwiedziliśmy) rozważam kwestię bezpieczeństwa.

Próbuję oswoić miejsce, pytam naszego hosta (gospodarza) o wskazówki, jak najszybciej dotrzeć na miejsce z lotniska, wirtualnie “przerabiam” trasę, wybieram sobie nawet bar, w którym planuję wypić pierwsze espresso.

Lecimy.

Neapol pierwszy wyjazd

Neapol pierwszy wyjazd

Neapol pierwszy wyjazd

Neapol pierwszy wyjazd

Neapol. Pierwsze wrażenia

Jest głośno – to najbardziej dominujące odczucie w pierwszych dniach pobytu. Nieustający ryk skuterów, z których 3/4, jak sądzę, nie zaliczyłoby badań technicznych w Polsce. Ten ryk towarzyszy mi, gdy kładę się spać. Zamykam oczy próbując się wyciszyć, a w głowie gwizd silników. I klaksony, kakofonia dźwięków.

Samochody, skutery. Oklejone srebrną taśmą, bez świateł. Wypuszczają kłęby czarnego dymu z wysiłkiem pnąc się stromymi uliczkami. Wiele razy widzimy, jak kierowcy na widok stojącego patrolu policji (kontroli drogowej) po prostu zawracają i znikają. Nikt ich nie goni, policjanci cierpliwie czekają na gapę, która nie zdąży uciec. Pojazdy wciskają się wszędzie, stoją zaparkowane na każdym wolnym skrawku przestrzeni, poobijane, porysowane, z pourywanymi lusterkami i zderzakami. Zamiast szyby – folia. Liczba przewożonych pasażerów – dowolna, wedle fantazji. Rodzaj ładunku – dzieci, psy, meble, butle gazowe. Do jazdy nadają się zarówno ulice, ale w razie potrzeby skuterem da się zjechać i po schodach, których w Neapolu jest mnóstwo.

Umiejętność pokonywania zaplanowanej trasy łączona z umiejętnością płynnego, bezkolizyjnego schodzenia z drogi zmotoryzowanym – bezcenna.

Doceniam cechę naszego mieszkania, którą podkreślało wielu gości, a która tu okazała się kluczowa. Mieszkanie jest ciche. Schowane na podwórzu kamienicy, odizolowane jest od ulicznego hałasu. Po obudzeniu słyszymy tylko śpiew kanarka, którego klatka wisi gdzieś nad nami; sąsiadów, których głosy dochodzą nas zza okiennic; czasami silnik samolotu. Wystarczy przejść przez bramę i hałas znika.

Neapol pierwszy wyjazd

Neapol pierwszy wyjazd

Neapol pierwszy wyjazd

Nasza dzielnica

Po kilku dniach śmiać mi się chce na wspomnienie moich obaw dotyczących lokalizacji mieszkania. Nigdzie, w żadnym innym włoskim mieście, tak szybko nie poczuliśmy się tak zadomowieni. Kolokwialnie mówiąc- tak swojsko. To skraj dzielnicy hiszpańskiej, tuż przy placu Cariati, między jedną stacją kolejki a drugą. Zabudowa jest tu trochę luźniejsza, ulice odrobinę szersze, domy w trochę lepszym stanie niż w rejonach położonych bliżej centro storico.

Neapol pierwszy wyjazd
Piazzetta Cariati

W ciągu 5 minut docieramy na via Toledo, w ciągu 10 na Piazza del Plebiscito. Po dwóch dniach mamy swój ulubiony bar Luciano. Porzucam dla niego, wybrany jeszcze w domu, bar Plaza Cafè Napoli, gdzie co prawda mają pyszne rogaliki z kremem pistacjowym, ale atmosfera jest jakby mniej przyjazna.

U Luciano ruch jest zawsze duży, mają pyszne wypieki. To nasz bar.

Gdy kręcimy się po naszej okolicy, zauważamy nastoletniego chłopca, który przemieszcza się po uliczkach z tacką w ręku (w drugiej komórka). Na tacy kawa na wynos i coś słodkiego. Widzimy go praktycznie codziennie przez cały pobyt. To chłopak od Luciano, dostarcza zamówienia do domów i przeróżnych zakładów pracy w sąsiedztwie.

*

W całej dzielnicy jest mnóstwo zakładów, zakładzików. Na ogół trudno się zorientować, co jest w nich naprawiane, czy samochody, czy sprzęty AGD. Nigdzie nie widziałam tylu salonów fryzjerskich, co tu. W środku niemal zawsze jest choćby jeden klient. Dzielnica tętni życiem. Jest mnóstwo sklepików: spożywczych, wielobranżowych.

Niedaleko nas jest niewielki punkt, w którym pani sprzedaje (tak nam się wydaje) coś, co wygląda na lasagne domowego wyrobu, jakieś inne zapiekanki. Pomieszczenie jest malutkie, asortyment niewielki, sklepik czynny w bliżej niekreślonych godzinach. Nigdy nic tam nie kupujemy czego nie mogę odżałować. Zawsze stoi tam mini kolejka, towar znika szybko.

*

Któregoś wieczoru wybieram się na krótki spacer po corso Vittorio Emanuele. Sklepy są już zamykane. Zatrzymuję się na chwilę przed wystawą, na której jest wszystko. Drobny sprzęt gospodarstwa domowego, żarówki, wyroby pasmanteryjne. Ze sklepu wychodzą starsi państwo, naprawdę wiekowi. Powoli zaczynają opuszczać rolety i zamykać. Pan mnie spostrzega i rozpoczyna rozmowę. Mój włoski po rocznym kursie jest słabiutki, ale jakoś dochodzimy do porozumienia, że dziś już jest zamknięte, ale zapraszają mnie jutro.

Ponieważ na wystawie widzę cuccumellę – czyli neapolitańską kawiarkę – nazajutrz zjawiamy się w sklepie i kupujemy ją. Sklep jest spory, od podłogi do sufitu wypełniony starannie opisanymi kartonami. Jest tu wszystko, także ubrania, włóczki, materiały. Udaje mi się wytłumaczyć, po co przyszliśmy. Pan znika na zapleczu i wraca z kawiarką. Pokazuje, jaka jest cena, po czym uśmiecha się (zawadiacko!) i opuszcza ją o 2 euro. Stwierdzam, że to świetnie i że to akurat na dwie kawy, czym udaje mi się rozbawić pana. Żegnamy się w bardzo przyjaznej atmosferze.

*

Włoskie miasta, w tym szczególnie Neapol, słyną z prania rozwieszonego nad głowami przechodniów. Tradycja miesza się jednak z nowoczesnością – w Quartieri Spagnoli (dzielnica hiszpańska) na ulicach, w różnych zakamarkach, załomach, między śmietnikami i samochodami stoją suszarki. To mieszkańcy bassi, najniżej położonych mieszkań, do których wchodzi się wprost z ulicy, powiększają swoją przestrzeń mieszkalną wystawiając pranie na zewnątrz. Nic dziwnego, bassi często są wilgotne i ciemne. Dołączam do lokalnego zwyczaju, nasze mieszkanie nie jest co prawda typowym basso, ale pranie w nim nie schnie.

Jest połowa marca, ale jest chłodno i często pada, a w mieszkaniu nie ma ogrzewania tylko klimatyzacja. Zbiera się w nim sporo wilgoci. Kiedy tylko mogę, wystawiam naszą suszarkę przed drzwi. Naśladuję sąsiadkę i przykrywam pranie foliowymi workami. Sąsiadka z pierwszego piętra ma fachowe, grube kawałki folii, ja wykorzystuję do tego worki na śmieci. Sąsiadka życzliwie mnie obserwuje i co rano wymieniamy uwagi o pogodzie (na miarę moich wątpliwych umiejętności językowych).
“Buongiorno – mówi sąsiadka i, starannie układając folię, wzdycha – piove, piove”.
“Sì, Sì, piove – odpowiadam, z zapałem przypinając moje amatorskie worki – buona giornata!”.

Neapol pierwszy wyjazd
Podwórko naszego mieszkania – salita Cariati

Na naszym małym podwórku, wąskim przejściu w zasadzie, oczywiście mamy kapliczkę. Oczywiście z wizerunkiem ojca Pio.

*

Nasz pobyt w Neapolu zbiega się z przygotowaniami do świąt wielkanocnych. Co chwila widzimy plakaty zapraszające na inscenizację Drogi Krzyżowej w różnych parafiach. Nasza parafia też przygotowuje taką inscenizację. Wieczorem spotykamy się na placu, tuż obok naszej kamienicy. Jest sporo ludzi, dzieci, osób starszych, kilku turystów. Większość stoi przed wejściem do kościoła – Chiesa di Santa Maria del Carmine alla Concordia, na wygrodzonym miejscu ustawiona jest scena.

Sporo osób przygląda się widowisku z domu. Wyglądają przez okna, kilka starszych kobiet zostało na swoich mini gankach. Wiele mieszkań powiększa swoją przestrzeń, zajmując ulicę przed wejściem różnymi, czasami prowizorycznymi, czasami bardzo solidnymi dobudówkami. Wojtek chodzi po całym placu i robi zdjęcia, ja zajęłam strategiczne miejsce na schodkach. Dzieci kręcą się po placu, policja blokuje ruch i zawraca niepoprawne skutery, które próbują przemknąć przez plac.

Po jakimś czasie robi się już naprawdę chłodno. Stoję od dłuższego czasu obok wejścia do mieszkania, solidny murowany ganek wypełniony jest ludźmi. Dzieci wchodzą i wychodzą, ale na ganku trwają dwie starsze panie, które z zapałem intonują pieśni. Zagadują do mnie – jest naprawdę zimno, proponują mi, żebym weszła do sali obok kościoła się ogrzać. Udaje mi się wytłumaczyć, że mieszkam tuż obok, że w zasadzie jestem ich sąsiadką. Uśmiechamy się do siebie życzliwie do końca wieczoru.

*

W następnych dniach okazuje się, że panie są niemalże stałym elementem placyku – poznają mnie i przechodząc, codziennie życzymy sobie dobrego dnia.

Kolekcjonuję zdjęcia kapliczek – z całego miasta, a w Quartieri Spagnoli wyłapuję murale autorstwa Cyop&Kaf. Po powrocie do domu okazuje się, że nie mam za to ani jednego udanego zdjęcia sławnego muralu z wizerunkiem św. Januarego.

Gdy po raz pierwszy schodzimy w kierunku via Toledo, na końcu naszej uliczki widoczna jest piękna, przeszklona kopuła Galerii Umberto I.

Neapol pierwszy wyjazd
Vico Conte di Mola
Neapol street art
Mural Cyop_Kaf Quartieri Spagnoli
Neapol street art
Cyop_Kaf Quartieri Spagnoli
Neapol street art
Mural Cyop_Kaf Quartieri Spagnoli

Neapol. Wrażenia

Śmieci? Są. Po prostu. Albo przestaniesz je zauważać, albo obrzydzą ci cały pobyt, a nawet i miasto.

Widzenie Neapolu wyłącznie w kontekście śmieci wydaje mi się obraźliwe, a przynajmniej mocno niesprawiedliwe. W Neapolu najważniejsi byli dla mnie ludzie. Wystarczyło się uśmiechnąć, zawsze ktoś zagadał. Na początku robiłam oczywiście zdjęcia malowniczych stert śmieci. Potem jednak przestałam, a zrobionych już zdjęć nie pokazuję.
Mam takie silne poczucie, że to nie fair wobec ludzi, którzy mnie tak dobrze tam przyjęli. Nie chcę, by świat widział ich wyłącznie przez pryzmat bałaganu na ulicach.

Dla mnie większym problemem było to, że mieszkańcy kochają psy, ale ewidentnie nie kochają po nich sprzątać. Po dwóch dniach okazało się jednak, że mam wyjątkowy dar omijania przykrych niespodzianek na chodnikach bez patrzenia pod nogi. Serio, nigdy nie wiadomo, jaka umiejętność przyda się w życiu.

Mam wyjątkowo mało zdjęć ludzi, scenek rodzajowych, których zawsze przywoziłam z Włoch mnóstwo. W Neapolu było mi niezręcznie robić takie fotki z zaskoczenia, zwłaszcza w naszym sąsiedztwie. Czułam się jak podglądacz, więc Neapol mam głównie w sercu, nie na zdjęciach.

Neapol pierwszy wyjazd
Vico Lungo del Gelso

Neapol zwiedzanie

Neapol zwiedzanie
V. Lungo del Gelso
Neapol zwiedzanie
Vico Conte di Mola QS

Neapol – hałas, chaos, pulsujące życie

Ruch uliczny – poruszaliśmy się głównie pieszo. Sporo osób pisze, że przechodzenie przez ulicę może być wyzwaniem. Coś w tym jest. Samochody rzadko kiedy poruszają się w uporządkowany sposób, mnie to raczej przypominało ławicę ryb.
By przedostać się na drugą stronę ulicy, trzeba wyczuć moment, wejść odważnie i manewrować między pojazdami, które raczej się nie zatrzymują, tylko tak jakby opływają przechodniów. Nikt nie hamuje z piskiem, nie przyspiesza gwałtownie na widok pieszego. Klaksony są w ciągłym użyciu, nie da się zaprzeczyć. W moim odczuciu raczej po to, by zakomunikować “uwaga, mijam cię, nadjeżdżam” niż żeby w dość agresywny sposób powiedzieć “z drogi, baranie!”

W ciasnych uliczkach użycie klaksonu zapewnia płynny ruch. Ostrzega, że do skrzyżowania z zerową widocznością zbliża się pojazd, umożliwia pokonywanie wąskich dróg bez konieczności ciągłego zatrzymywania się i sprawdzania, czy ktoś nie wyjeżdża zza rogu.

Jeśli stawiasz opór, oczekujesz przestrzegania reguł, przepisów i świateł, czeka cię mnóstwo stresu i frustracji.

Neapol zwiedzanie
Piazzetta Concordia
Neapol zwiedzanie
Uliczki Quartieri Spagnoli

Neapol- zwiedzanie

Plany, jak zawsze, były bardzo ambitne. Szyki trochę popsuła nam pogoda; zrezygnowaliśmy z wycieczek na Procidę, Capri czy wybrzeże amalfitańskie, bo sporo padało i było zimno.

W samym Neapolu miejsc wartych odwiedzenia jest mnóstwo, ale w drodze do nich zawsze coś odwracało naszą uwagę i kierowało kroki w kolejną uliczkę, na kolejny placyk. Pokonywaliśmy dziesiątki schodów, podejść, dziesiątki kapliczek przyciągały nas swoim, często dość specyficznym, urokiem. Całymi dniami włóczyliśmy się po mieście.

Zobaczyliśmy sporo. Na jeden dzień schroniliśmy się przed deszczem w muzeum Capodimonte. Przemierzaliśmy sale, za oknami szalała ulewa, było szaro, ciemno, a wiatr poniewierał palmy. Galerię otacza piękny park – być może!

Neapol zwiedzanie
Wizyta w muzeum Capodimonte

Weszliśmy do każdego mijanego kościoła, jeżeli tylko był otwarty. Wyczytałam, że trzeba korzystać z takich okazji, bo nigdy nie wiadomo czy następnym razem nie będzie zamknięty na głucho.

Przeglądam zdjęcia, przeglądam mapę Google, na której pozaznaczałam miejsca, które odwiedziliśmy: kościoły, muzea, galerie sztuki. Nigdzie nie było tłumu ludzi, można było spokojnie kontemplować, czasami byliśmy zupełnie sami, zgiełk miasta zostawał za drzwiami. W kościołach moją uwagę zwróciły osoby, które zwiedzały je mając przy sobie niewielkie, ale jednak, psy. W kościele Gesù Nuovo widziałam pana, który przez całą mszę trzymał swojego psa w torbie powieszonej na ramieniu. Piesek wyglądał spod łokcia, całkowicie spokojny.

*

Na placyku, tuż obok wejścia do Complesso Monumentale Donnaregina, dwa kroki od via Duomo, na ogrodzonym kawałku trawnika przechadzają się kury.

(Kompleks przepiękny, najpierw barokowy przepych, potem skromny, majestatyczny gotyk, dwa diametralnie różne kościoły, cudne freski. Ciche, puste.)

Neapol zwiedzanie
Largo Donnaregina

W Zamku Jajecznym (Castel dell’Ovo) oglądamy wystawę przygotowaną przez Ambasadę Algierii we Włoszech pt. “Algeria Terra Infinita – Nomadismo di Pensiero e di Cuore”. Długo w pamięci zostają mi kolory, motywy, ich intensywność i odmienność. Niespodziewany, jakże wspaniały bonus.

Neapol zwiedzanie
Widok z Castel dell’Ovo

*

Gdy pierwszego dnia, trochę już zmęczeni, wracaliśmy do domu z centro storico, na via Benedetto Croce dwóch młodych mężczyzn zapraszało do wejścia w bramę, do odwiedzenia jakiegoś pałacu. Prawie ich minęliśmy, gdy mnie olśniło – to Palazzo Venezia, chciałam go zobaczyć! Weszliśmy na pierwsze piętro i znaleźliśmy się w oazie ciszy, nieoczekiwanego spokoju, hałas centrum został za bramą. Na piętrze pałacu jest ogród, bar, wypiliśmy tam aperitivo, a dominującym dźwiękiem był szum rozmów i skrzeczenie ptaków. Wyjątkowe miejsce w samym centrum.

Neapol zwiedzanie
Palazzo Venezia
Neapol zwiedzanie
Centro storico

Neapol zwiedzanie

Neapol zwiedzanie

Gdybym ponownie wybrała się do Neapolu, być może zdradziłabym Quartieri Spagnoli dla rione Sanità (rione jest jednostką mniejszą niż quartiere, choć obie często tłumaczone są jako dzielnica). Tu znajdują się dwa pięknie podupadłe pałace – Sanfelice i dello Spagnuolo, świetna cukiernia Poppella. Tu przez chwilę miałam wrażenie, że przeniosłam się kilkadziesiąt lat wstecz i doświadczam Neapolu nieskażonego masową turystyką.

Neapol zwiedzanie
Dziedziniec Palazzo dello Spagnuolo
Neapol zwiedzanie
Rione Sanità

*

Daliśmy szansę Artecard. Przestudiowałam opcje, przemyślałam, przeliczyłam, wybrałam. Na szczęście już zdążyłam pokochać Neapol i zaakceptować jego bałaganiarską naturę. W każdym z wybranych muzeów czekała nas niespodzianka w postaci dodatkowej opłaty, jakiś ograniczeń, dodatkowych wymogów. Ta wystawa jest dodatkowo płatna, ale nie można jej ominąć, to muzeum nie jest objęte zniżką choć figuruje w mini-przewodniku dołączonym do karty. Brak wspólnego języka (mój słabiutki włoski, ich równie słabiutki angielski) nie pozwalał wykłócać się o należne prawa. Choć trzeba przyznać, że wszystko odbywało się w bardzo miłej atmosferze.

Gdy trafiliśmy do Complesso Monumentale di Santa Maria la Nova pan po prostu wyjął mi z ręki książeczkę z informacjami o Artecard i wykreślił obiekty, w których zniżka nie przysługuje (ze współczuciem kręcąc głową). Do tej pory nie wiem czy faktycznie informacje były nieaktualne, czy też obsługa nie do końca orientowała się w obowiązujących zasadach. Nie żałuję jednak zakupu karty ponieważ obejmowała ona także darmową komunikację na terenie Neapolu. Karta była ważna akurat podczas najbardziej deszczowych, zimnych, szarych dni naszego pobytu, więc z przyjemnością rozbijaliśmy się metrem i kolejkami.

*

Narzekaliśmy na tę brzydką pogodę. Kiedy jednak wyszło słońce i zrobiło się cieplej, na ulice wyległy prawdziwe tłumy, pojawiło się mnóstwo grup, turystów. Promenada Caracciolo szczelnie wypełniła się ludźmi. Natychmiast zatęskniliśmy za szarymi dniami, kiedy Neapol był tylko nasz. Po deszczu ulice pełne były połamanych parasolek – bordowych, z beżowym obrzeżem – to najpopularniejszy model oferowany przez ulicznych sprzedawców.

Neapol zwiedzanie
Uliczki centro storico
Neapol zwiedzanie
Uliczki Quartieri Spagnoli

Wezuwiusz

Przyjmowałam do wiadomości fakt, że istnieje, a nawet góruje, dominuje nad miastem. Przez większość pobytu ukryty był jednak w chmurach lub mgle. W głowie miałam dziesiątki obejrzanych wcześniej zdjęć, na których dumnie wznosi się nad zatoką. Gdy w końcu stawał się widoczny – nieodmiennie mnie to zaskakiwało. Zabrakło mi doświadczenia ”życie w cieniu wulkanu”.

Neapol zwiedzanie

Neapol pierwszy wyjazd

Neapol- jedzenie

Jedliśmy. Niewątpliwie. Pysznie było.
Dużo pizzy (w tym w Da Michele i Concettina ai Tre Santi), w tym często pizza a portafoglio w barku na via Toledo. Przeróżne kanapki, smażony makaron z dodatkami (Giri di pasta), smażone w głębokim tłuszczu warzywa. Słodycze, słodkie bułki różnego rodzaju, wszystkie sztandarowe przysmaki miasta.

Największą, a jednocześnie niewiarygodnie ekonomiczną przyjemnością, było picie kawy, kilka razy dziennie w okolicznych barach. Gorące, wyparzone filiżanki i ostrzeżenia “amaro”. Obowiązkowa fotka reklamy kawy KIMBO na wieżowcu koło dworca i kawa tej marki na stałe goszcząca teraz w naszym domu. Stali goście baru doradzający mi, którą bułeczkę wybrać. Swobodna atmosfera w cukierni Poppella w dzielnicy Sanità. Pies leżący pośrodku cukierni, muzyka, starsza pani podrygująca przy barze. Nieco odrapany urok rione Sanità, walczący w moim sercu z miłością do Quartieri Spagnoli.

Neapol pierwszy wyjazd
Widok z Via Pasquale Stanislao Mancini

Z dwóch polecanych na caffè nocciola kawiarni wybraliśmy Caffè Gambrinus. Było smacznie, śliczne filiżanki, kilka fotek, na których z zza moich pleców wychyla się (wyskakuje?) kelner, bohater drugiego planu.

*

Któregoś dnia, mając w perspektywie długą wizytę w Complesso Monumentale di Santa Maria la Nova, rozglądamy się za jakąś przekąską. W okolicach via dell’Ecce Homo pan sprzedaje z malutkiego okienka pizzetki, w ofercie ma tylko to. Nie jestem przekonana, ale jest już późno, więc kupuję 4 sztuki. Są pyszne! Zanim jednak decyduję się na dokupienie kolejnych, nie wiadomo skąd pojawia się chmara dzieci, które wykupują resztę i pan zamyka okienko.

*

Byłam już w kilku dużych włoskich miastach (Rzym, Florencja, Wenecja, Bolonia). Z każdego mam piękne wspomnienia, migawki z odwiedzonych miejsc, zobaczonych dzieł sztuki i architektury. To jednak Neapol poruszył mnie, dotknął w sposób szczególny – autentycznością, żywotnością. Kiedy o nim myślę trudniej przywołać mi konkretne zabytki, muzea, kościoły, z łatwością zaś przywołuję nastrój, emocje, radość.
To nie jest łatwe miasto, ma swoje problemy, nie poleciłabym go raczej jako pierwszego miasta do zobaczenia we Włoszech.

Nasza gospodyni Amelia bardzo się ucieszyła, że tak zadomowiliśmy się w Quartieri Spagnoli. Powiedziała: “Ludzie tu mają swoje problemy, są biedni, ale życzliwi i bardzo ludzcy, to trudne sąsiedztwo, ale pełne życia”.

*

Na pamiątkę przywiozłam sobie książkę Luciano De Crescenzo “Napoli mia”. Nie znałam tego autora wcześniej, na książkę zwróciłam uwagę w księgarni zupełnie przypadkowo – ciekawe czarno-białe zdjęcia połączone z krótkimi historiami. Czytam ją teraz (tłumaczę) po fragmenciku, świetnie przywołuje klimat miasta.

Już po powrocie do domu przeczytałam na blogu kawacaffè (grazie Kasia!) tekst o innej książce Luciano De Crescenzo La Napoli di Bellavista. W tekście, w kontekście książki, pojawia się wyrażenie “desperacka radość życia”, jako cecha charakterystyczna dla neapolitańczyków.
Dla mnie to kwintesencja tego, w jaki sposób “poczułam” to miasto i jego mieszkańców.”

Neapol pierwszy wyjazd
W drodze na punkt widokowy San Martino
Neapol pierwszy wyjazd
Uliczki Quartieri Spagnoli
Neapol pierwszy wyjazd
Quartieri Spagnoli
Neapol zwiedzanie
Uliczki Quartieri Spagnoli
Neapol zwiedzanie
Quartieri Spagnoli

Neapol zwiedzanie

Neapol zwiedzanie
Via Anticaglia
Neapol zwiedzanie
Piazza Luigi Miraglia
Neapol zwiedzanie
Centro storico

Neapol zwiedzanie

Neapol zwiedzanie

Neapol zwiedzanie
Piazza Bellini

***

Nie wiem jak wy, ale ja czytając relację Dominiki i oglądając jej zdjęcia poczułam się, jakbym naprawdę była z nią w Neapolu. Bardzo się cieszę, że pojawia się tu wątek Quartieri Spagnoli i Sanità – dzielnic, które wzbudzają wiele obaw, a jednocześnie są kolebką tego, co w Neapolu jest najbardziej autentyczne i czego warto doświadczyć.

Dominika, grazie mille za podzielenie się Twoimi wrażeniami i za czas, który na to poświęciłaś!

Przewodnik po Neapolu

 
 
 
Poprzednie części naszego przewodnika po Neapolu:
Co warto zrobić w Neapolu? 10 pomysłów “na start”
1– 
Muzeum Sansevero i Chrystus spowity całunem
2– 
Najbardziej znane pizzerie w Neapolu
3– 
Castel Sant’Elmo i Certosa San Martino
4– 
Cmentarz Fontanelle
5– 
Kościół Gesu Nuovo i klasztor św. Klary
6– 
Marechiaro
7– 
Podziemny Neapol
8– 
Tunel Burbonów
9– 
Teatr San Carlo
10– 
Neapol śladami Gustawa Herlinga-Grudzińskiego
11– Neapol śladami ojca Dolindo Ruotolo
12– 
Kulinarny przewodnik po Neapolu
13– 
Wyspa Gaiola i plaże w Neapolu
14– La farmacia degli Incurabili
15- 
Donnaregina Vecchia i Donnaregina Nuova
16– 
Katakumby San Gennaro i San Gaudioso
17– 
Święty January i jego cud
18– 
Co kupić w Neapolu- Pamiątki i prezenty dla miłośników miasta
19– 
Neapol w polskiej kulturze. Literacki przewodnik po mieście
20– 
Neapol za darmo czyli atrakcje, za które nic nie zapłacisz
21– 
Spacerownik po Neapolu. Z Piazza dei Martiri do Salita del Petraio
22– 
Pizzofalcone i Borgo Santa Lucia
23– 
Neapol śladem kobiet
24– 
Neapol śladami św. Giuseppe Moscati
25– 
Spacer po centrum Neapolu – Decumano superiore
26– 
Spacer po centrum Neapolu – Via dei Tribunali
27– 
Spacer po centrum Neapolu – Spaccanapoli
28 – 
Park archeologiczny Pausilypon
29 – 
Quartieri Spagnoli
30 – 
La Neapolis Sotterrata
31 – Zamek Maschio Angioino
32 – Szpital dla lalek
Inne wpisy dotyczące Neapolu:
– Relacja naszej czytelniczki z jej pierwszego wyjazdu do Neapolu
– Neapolitańczycy okiem Luciano de Crescenzo
– Czy Neapol jest bezpieczny dla kobiety podróżującej solo?
– Neapol od kuchni- przepisy
– Książki o Neapolu
– Muzyka Neapolu
– Nie jedź do Neapolu jeśli… Trzy typy osób, którym nie będzie w tym mieście łatwo
– Szopka neapolitańska. Ciekawostki i symbolika postaci
– Tombola i smorfia czyli o liczbach w Neapolu
– Piłka nożna w Neapolu