Nie jedź do Neapolu jeśli… Trzy typy osób, którym nie będzie tu łatwo
Są dwa główne podejścia turystów do zwiedzania Neapolu.
Pierwsze zakłada, że nie trzeba nic zwiedzać, trzeba poczuć. Chłonąć atmosferę miasta, dać się jej ponieść i to wystarczy.
Drugie (które życie szybko weryfikuje), że to miasto jak każde inne. Trzeba mieć plan, iść z punktu A do B, odwiedzić możliwie najwięcej atrakcji i jechać dalej.
Ja, jak zwykle, stoję gdzieś pośrodku.
Dać się ponieść emocjom, bez potrzeby poznania historii i kultury, jest jak nastoletnie zakochanie. “Oj, taki jesteś charakterny, takie masz piękne oczy! Nie chcę nic wiedzieć o twojej przeszłości i problemach. Wystarczy mi, że tak ładnie na mnie patrzysz…” Niby emocje są, ale jakoś płytko.
Planować wszystko i wchodzić po trochu, byle tylko nie stracić kontroli, to znów recepta na przeoczenie wielu fajnych rzeczy. Jak mówi siostra Chmielewska “Miłość bez wariactwa jest jak letnia herbata”, a kto by chciał wrócić z urlopu z przekonaniem, że było “letnio”?
Już dawno wybrałam drogę pomiędzy tymi skrajnościami. Daję się ponieść chwili i chłonę całą sobą, a gdy emocje opadają, siadam i mówię: “Ok, Neapolu, teraz powiedz mi coś o sobie. Zdradź jakiś sekret, którego jeszcze nie znam. Jestem ciebie ciekawa. Takiego, jakim jesteś.”
I wiecie co? To działa.
*
Neapol jest dla każdego. Trzeba tylko wiedzieć, czego się szuka i gdzie to znaleźć. Jednak nie każdy od razu poczuje się tam dobrze. Dlatego, jeśli jesteś jednym z poniższych typów, nastaw się na małą rewolucję i na to, że po powrocie twoje podejście do życia nie będzie już takie samo.
Nie jedź do Neapolu jeśli…
Nie jedź do Neapolu jeśli…
musisz wszystko zaplanować i mieć pod kontrolą.
Zaplanowałeś, że punkt 9:00 dotrzesz do Sorrento i wszystko pójdzie jak z płatka? Przychodzisz na stację, a tu niespodzianka. Nie wziąłeś pod uwagę strajku komunikacji. Albo tego, że Circumvesuviana przyjedzie, ale ty do niej nie wejdziesz. Poprzedni pociąg się zepsuł, więc na peronie czeka dziki tłum jak pod Apple w noc przed wypuszczeniem nowego iPhone’a.
Zdarza się.
A może masz w planie przejazd autobusem? Przychodzisz na przystanek i nie możesz znaleźć rozkładu jazdy? Słusznie, bo go nie ma. Twój autobus może przyjechać za minutę lub za 20. Kiedy dokładnie? Tego nie przewidzą najstarsi górale.
*
W Neapolu nie zrealizowałam masy moich planów. Czasem coś się popsuło, czasem nie przyjechało. Przyszłam do muzeum, które było zamknięte choć strona internetowa obiecywała niezapomnianą wizytę właśnie w tych godzinach. Podjechał pociąg, ale nie ten co trzeba, więc zamiast do Sorrento dotarłam do zajezdni…
Jest masa rzeczy, na które nie mamy wpływu, a pobyt w Neapolu to jedna wielka lekcja akceptacji. Jak to mówią: “Gdy życie daje ci cytryny, zrób sobie lemoniadę.” Czy to przypadek, że najlepsze cytryny są w Kampanii? Nie sądzę.
*
Bywało też tak, że nie zrealizowałam planu, bo rzeczywistość okazała się ciekawsza.
Nie raz nie dotarłam gdzieś na czas, bo wolałam podglądać jak pani robi zakupy spuszczając koszyk ulicznemu sprzedawcy albo jak dzieciaki kopią piłkę na Piazza Dante. Zachwycił mnie widok i poczułam, że chcę po prostu usiąść i patrzeć. Może dla ciebie to brzmi jak nuda, dla mnie to najlepsze momenty w podróży i siła do pisania. Nie zauważyłabym tego, gdybym szła z A do B z nosem w mapie.
“W Neapolu czuje się chaotyczną, wibrującą energię, która zmusza człowieka, żeby się jej poddał. Jeśli z nią walczy, ocenia ją lub się przed nią chowa, może się wynosić, zanim straci portfel.”
K. Wilson Takie życie tylko w Neapolu
Nie jedź do Neapolu jeśli…
twoje zmysły odpoczywają tylko w pełnej harmonii.
Neapol to nie miasto dla purystów. Twój zmysł estetyczny przejdzie tu niejedną próbę. Auta nie są zaparkowane w równych rzędach, a żywopłot na skwerze nie jest przycięty. Odrapany budynek. Graffiti na murze. Najlepsze street-food jedzone na krawężniku, a nie przy wykrochmalonym obrusie. Wyprane gacie powiewające nad twoją głową. To wszystko składa się na klimat nie do podrobienia.
Nie zobaczysz tu sielankowych widoków, do których przyzwyczaiły cię inne włoskie regiony, ale tego, co tu zobaczysz, nie doświadczysz nigdzie indziej.
Możesz zjechać Włochy wzdłuż i wszerz, ale jeśli nie odwiedzisz Neapolu, to jakby w twojej układance brakowało najbardziej kolorowego puzzla.
*
To miasto zapewni ci bycie “tu i teraz” lepiej niż kurs mindfullness. Zaufaj mi. Przechodzenie przez ulicę lub unikanie setek skuterów sprowadzą twoją uwagę do chwili obecnej lepiej niż kurs medytacji u mistrza zen.
Nie jedź do Neapolu jeśli…
nie uznajesz, że czyjaś rzeczywistość może wyglądać inaczej niż twoja.
Czy na niedzielną mszę można wejść z psem lub serdecznie wyściskać przyjaciółkę na środku kościoła pytając ją przy okazji o to, co gotuje na obiad? Można.
Czy na sklepowej kasie można przykleić naklejkę Diego Maradony z aureolą? Si.
Tak, w Neapolu wiele rzeczy może cię oburzyć. Sacrum miesza się tu z profanum. Wiara z zabobonami.
W Neapolu może nie być tak kolorowo, jakbyś sobie wymarzył. Dolce vita może okazać się gorzką pigułką do przełknięcia. Pewnych problemów nie da się nie zauważyć.
Tu nikt nie dostosuje się do ciebie i nie będzie zabiegał o twoją aprobatę dla swojego sposobu życia. Jesteś gościem. Nie wszystko musi wyglądać tak, jak na twoim podwórku. Zaakceptuj to i potraktuj jak praktyczną lekcję tolerancji.
*
P.S. Dla jasności dodam, że jestem ostatnią osobą, która komukolwiek odradzałaby odwiedzenie Neapolu. Jeśli potraktowałeś ten wpis dosłownie, bez przymrużenia oka, to znak, że… jesteś typem osoby, która nie powinna nigdzie jechać ;).
Bo w Neapolu, jak w życiu, nie warto brać wszystkiego na serio.
A presto!